wtorek, 1 listopada 2005

Halloween



Tak, Halloween, takie prostackie święto na siłę wcisniete do Polski. Korzystam z okazji, oraz mojego triumfalnego powrotu. Lądujemy w klubie Camelotcie.

A tu widzimy rzeszę ludzi, którym pchanie świąt z Ameryki (i pewnie sam proces "amerykanizacji") również nie odpowiada, a wieczór spędzają przy wykwintnych napojach.

Tequila Gold, tu nie istotny jest cennik, poproś, płać, pij. Chwilowo poczułem się w upalnym Meksyku, pośród pięknie malowanych stolików, kolorowo haftowanych szat meksykanów. Do Polski, po piwach (Kefir zlał sobie do gardła jeszcze wściekłego psa), sprowadził mnie zimny, orzeźwiający wieczór, zchiiloutowni w tramwaju, (w miedzy czasie zalewamy osiedle), później na osiedlu dochiiloutowujemy się.

Dobra, chłód nocy zrobił swoje, kończymy koronny chiil-out, wyborowe Halloween.

Pzdr!




"...kielon weź podnieś - niech noc nas porwie..."- Procentee

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz