sobota, 29 grudnia 2007

Święta, jedni je kochają inni z kolei nienawidzą

Święta, jedni je kochają inni z kolei nienawidzą, ale chyba większość osób je obchodzi. My na przykład święta lubimy i to do tego stopnia, że zrobiliśmy swoje, trochę inne ale w duchu Wigilijnym.

Podczas oficjalnej Wigilii tej rodzinnej spożyłem już około ćwierci z litra Absolut Citron, to była jednak jedynie połowa tego co przyszło mi spożyć całości tej nocy. Z domu zerwałem się około 22:30, tak mogło być bo niespecjalnie zerkałem na zegary, chwyciłem makowca, opłatek i pomknąłem na drugą nasiadówkę do Asi drugiego mieszkania.
W tym mieszkanku nie było święcącej choinki, lecz świeciła się sosna, z której wykonany był barek, nie było bombek, lecz mnogość butelek, to chyba najdziwaczniejsze drzewko świąteczne jakie widziałem. Na stole zagościł makowiec i inne żarło, po podziale opłatkiem, na ławę wjechał litr Absolwenta i wtedy klimatem zbliżyliśmy się do nocy Sylwestrowej. Jednak melanż ciągnął się w niedzielnym nastroju, tliły się blanty, a wódka krążyła we krwi, niczym ludzie na Pasterkę. I kiedy ludzie wracali już w Bożo-Narodzeniowej mszy, K***r uzupełniał już tylko dwa kubeczki, G*******o święta powaliły,a A**a już wcześniej spasowała, ale my konsekwentnie kończyliśmy butle Absolwenta. Było już po drugiej, zjaraliśmy sztukę choinki – z Afganistanu, wypiliśmy litr wody święconej – w Białymstoku, a w tle kolędowali Nam kolędnicy – z Protektorów, dość nowatorska Wigilia, ale zachowaliśmy symbolikę jak fakt w tajemnicy, że Gorzki walił zwrotniaka już po pierwszej.

Najebanego Sylwestra i Wykręconego Roku 2008.